środa, 16 maja 2012

Rozdział 3

- Harry! Harry! Wstań! Jesteśmy!
- Jeszcze 5 minut mamo... - powiedział zaspanym głosem, po czym położył głowę na moim ramieniu. Niestety, długo się nim nie nacieszyłam, bo trzeba było wysiadać. Szkoda, wcale mi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Trudno...
- Wstań! Nie jestem twoją mamą! - wrzasnęłam mu do ucha.
- Co?...Ja...gdzie ja jestem? - rozejrzał się dość rozkojarzony.
- Jesteś w samolocie i musisz wysiąść, bo dolecieliśmy. Do Londynu.
- No tak...Jasne. Leciałem właśnie do Londynu.
- No co ty. - odpowiedziałam sarkastycznie - Zawsze jesteś taki...taki rozkojarzony jak wstaniesz?
- Czasami taki bywam - uśmiechnął się.
Po wyjściu na lotnisko pożegnałam się z nim. Cóż...to koniec...pewnie już nigdy nie spotkam żadnej sławnej osoby. A na pewno nie będę z nią sobie tak po prostu rozmawiać. Chociaż kto wie? Różnie to bywa...może szczęście mi jeszcze dopisze?

                                                                 ~ Chwilę później ~

Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Zgubili moją walizkę! Wszystkie ubrania i kosmetyki! Jak dobrze, że laptopa, telefon, mp3 i kasę mam w bagażu podręcznym. Chociaż tyle. Może jeszcze znajdą tą walizkę? Nie wiem, ale warto mieć nadzieję. Jak na razie to jestem załamana. Usiadłam na podłodze i się rozpłakałam. Chyba z powodu swojej bezradności. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Kim jesteś i czego chcesz? - odburknęłam przez łzy. Ups, znowu po polsku! Trzeba się opanować! To Anglia! Jeszcze raz, już po angielsku, zapytałam:
- Czego chcesz ode mnie? Kim jesteś?
- To ja. - usłyszałam znajomy głos. No, tak to on. Tym razem rozpoznałam go bez problemu. Ale zaraz, chwileczkę. Co tu robi? Czemu się mną przejmuje? Jest gwiazdą i interesuje go życie zwykłej dziewczyny z Polski? Może się przesłyszałam? Tak, na pewno. Założę się, że to jakiś głupek robi sobie ze mnie żarty.
- Powiedz co się stało? Czemu płaczesz? - spojrzałam na niego. To naprawdę ON. Nikt inny. Nie jakiś głupi dzieciak żartujący sobie ze mnie, tylko prawdziwy, najprawdziwszy Harry Styles. Zawsze mnie zaskakuje...mógłby od razu się przedstawić, to nie byłabym taka wredna...to samo było             w samolocie.
- Nic mi się nie stało. Zrozum. Chcę być teraz sama. - musiałam coś mu odpowiedzieć. Nie chciałam zawracać biednemu Hazzie głowy moimi problemami...
- Ale...ale...no powiedz. Nie lubię kiedy inni płaczą. Chcę ci pomóc.
- Pomóc?
- Tak, dokładnie.
- Więc zostaw mnie teraz. Proszę.
- Nie mogę.
Jaki on jest irytujący! Nie chcę mu opowiadać o problemach...nie chcę mu sprawiać kłopotu swoimi sprawami. To miłe, że chce mi pomóc i się o mnie troszczy (no właśnie, dlaczego się o mnie troszczy?), ale trzeba przyznać, że jest natrętem jakich mało. Uległam jego prośbom.
- Dobrze. Chcesz wiedzieć co się stało? W porządku, powiem ci. Bardzo cieszyłam się na wyjazd. Wreszcie nadszedł ten dzień. Zaczęło się cudownie. Ledwo usiadłam w fotelu samolotu i już poznałam samego Harrego Styles'a z mojego ulubionego zespołu - w tym momencie na chwilę się uśmiechnęłam i spojrzałam mu w oczy. - A teraz? Dopiero doleciałam i wszystko się wali! Nie ma mojej walizki! Zgubili ją. Nie mam w tym momencie żadnych ubrań, a w dodatku zostawiłam tam kartkę z adresem nowego domu! Nie wiem gdzie mieszkam! - rozpłakałam się na dobre. - I co jesteś zadowolony?
- Ja...wow...nie wiedziałem, że jest tak źle...co mogę dla ciebie zrobić?
- Nic. Dam sobie radę sama. - otarłam łzy. Nie powinnam płakać jak jakieś dziecko. Muszę się uspokoić.
- Nie zostawię cię tak. Pojedziesz ze mną do mojego domu. Powiedz na recepcji żeby tam przysłali walizkę, jeśli się odnajdzie. Zatrzymasz się u mnie i koniec. Nie chcę słyszeć sprzeciwu.
- Ale...
- Żadnego 'ale'. Jedziemy.

                                                                       ~ W domu ~

Czy to się dzieje naprawdę? Moje największe marzenie właśnie się spełnia. Nie dość, że jestem w Londynie, to siedzę na kanapie...w domu Styles'a! Zbyt piękne, aby było prawdziwe? A jednak. Ja, zwykła 16-letnia dziewczyna poznałam kogoś tak znanego! Sama nie wierzę...Może to sen? W takim razie nie chcę się budzić. Już nigdy...





I jak tym razem? Dalej mało się dzieje...wiem, ale początki są zawsze trudne...muszę jakoś rozpocząć, żeby potem rozwinąć akcję:) Mam nadzieję, że to rozumiecie? Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje opowiadanie. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy:) Jak to mówią chłopcy: Massive Thank You! Następny rozdział postaram się dodać jutro...nic nie obiecuję, ale się postaram.:) I jeszcze raz proszę o komentarze! Naprawdę prooooszę was! Możecie pisać w komentarzach adresy blogów, chętnie odwiedzę, przeczytam i skomentuję:) Zapraszam na mojego Twitter'a: @Gosia_Loves1D
Do następnego! xxx



2 komentarze:

  1. super! masz talent! pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze dziękuje za komentarz u mnie i cieszę się że podałaś mi adres swojego bloga i jak możesz to informuj mnie o nowych na http://historyofmylife.blog.onet.pl/ lub http://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/. Co do rozdziału to taki jakby to napisać ... uroczy,to chyba będzie dobre słowo,taki opiekuńczy w stosunku do Gosi i to mi się podoba. Czekam na następy ;DD

    OdpowiedzUsuń