- Harry! Harry! Wstań! Jesteśmy!
- Jeszcze 5 minut mamo... - powiedział zaspanym głosem, po czym położył głowę na moim ramieniu. Niestety, długo się nim nie nacieszyłam, bo trzeba było wysiadać. Szkoda, wcale mi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Trudno...
- Wstań! Nie jestem twoją mamą! - wrzasnęłam mu do ucha.
- Co?...Ja...gdzie ja jestem? - rozejrzał się dość rozkojarzony.
- Jesteś w samolocie i musisz wysiąść, bo dolecieliśmy. Do Londynu.
- No tak...Jasne. Leciałem właśnie do Londynu.
- No co ty. - odpowiedziałam sarkastycznie - Zawsze jesteś taki...taki rozkojarzony jak wstaniesz?
- Czasami taki bywam - uśmiechnął się.
Po wyjściu na lotnisko pożegnałam się z nim. Cóż...to koniec...pewnie już nigdy nie spotkam żadnej sławnej osoby. A na pewno nie będę z nią sobie tak po prostu rozmawiać. Chociaż kto wie? Różnie to bywa...może szczęście mi jeszcze dopisze?
~ Chwilę później ~
Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Zgubili moją walizkę! Wszystkie ubrania i kosmetyki! Jak dobrze, że laptopa, telefon, mp3 i kasę mam w bagażu podręcznym. Chociaż tyle. Może jeszcze znajdą tą walizkę? Nie wiem, ale warto mieć nadzieję. Jak na razie to jestem załamana. Usiadłam na podłodze i się rozpłakałam. Chyba z powodu swojej bezradności. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Kim jesteś i czego chcesz? - odburknęłam przez łzy. Ups, znowu po polsku! Trzeba się opanować! To Anglia! Jeszcze raz, już po angielsku, zapytałam:
- Czego chcesz ode mnie? Kim jesteś?
- To ja. - usłyszałam znajomy głos. No, tak to on. Tym razem rozpoznałam go bez problemu. Ale zaraz, chwileczkę. Co tu robi? Czemu się mną przejmuje? Jest gwiazdą i interesuje go życie zwykłej dziewczyny z Polski? Może się przesłyszałam? Tak, na pewno. Założę się, że to jakiś głupek robi sobie ze mnie żarty.
- Powiedz co się stało? Czemu płaczesz? - spojrzałam na niego. To naprawdę ON. Nikt inny. Nie jakiś głupi dzieciak żartujący sobie ze mnie, tylko prawdziwy, najprawdziwszy Harry Styles. Zawsze mnie zaskakuje...mógłby od razu się przedstawić, to nie byłabym taka wredna...to samo było w samolocie.
- Nic mi się nie stało. Zrozum. Chcę być teraz sama. - musiałam coś mu odpowiedzieć. Nie chciałam zawracać biednemu Hazzie głowy moimi problemami...
- Ale...ale...no powiedz. Nie lubię kiedy inni płaczą. Chcę ci pomóc.
- Pomóc?
- Tak, dokładnie.
- Więc zostaw mnie teraz. Proszę.
- Nie mogę.
Jaki on jest irytujący! Nie chcę mu opowiadać o problemach...nie chcę mu sprawiać kłopotu swoimi sprawami. To miłe, że chce mi pomóc i się o mnie troszczy (no właśnie, dlaczego się o mnie troszczy?), ale trzeba przyznać, że jest natrętem jakich mało. Uległam jego prośbom.
- Dobrze. Chcesz wiedzieć co się stało? W porządku, powiem ci. Bardzo cieszyłam się na wyjazd. Wreszcie nadszedł ten dzień. Zaczęło się cudownie. Ledwo usiadłam w fotelu samolotu i już poznałam samego Harrego Styles'a z mojego ulubionego zespołu - w tym momencie na chwilę się uśmiechnęłam i spojrzałam mu w oczy. - A teraz? Dopiero doleciałam i wszystko się wali! Nie ma mojej walizki! Zgubili ją. Nie mam w tym momencie żadnych ubrań, a w dodatku zostawiłam tam kartkę z adresem nowego domu! Nie wiem gdzie mieszkam! - rozpłakałam się na dobre. - I co jesteś zadowolony?
- Ja...wow...nie wiedziałem, że jest tak źle...co mogę dla ciebie zrobić?
- Nic. Dam sobie radę sama. - otarłam łzy. Nie powinnam płakać jak jakieś dziecko. Muszę się uspokoić.
- Nie zostawię cię tak. Pojedziesz ze mną do mojego domu. Powiedz na recepcji żeby tam przysłali walizkę, jeśli się odnajdzie. Zatrzymasz się u mnie i koniec. Nie chcę słyszeć sprzeciwu.
- Ale...
- Żadnego 'ale'. Jedziemy.
~ W domu ~
Czy to się dzieje naprawdę? Moje największe marzenie właśnie się spełnia. Nie dość, że jestem w Londynie, to siedzę na kanapie...w domu Styles'a! Zbyt piękne, aby było prawdziwe? A jednak. Ja, zwykła 16-letnia dziewczyna poznałam kogoś tak znanego! Sama nie wierzę...Może to sen? W takim razie nie chcę się budzić. Już nigdy...
I jak tym razem? Dalej mało się dzieje...wiem, ale początki są zawsze trudne...muszę jakoś rozpocząć, żeby potem rozwinąć akcję:) Mam nadzieję, że to rozumiecie? Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje opowiadanie. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy:) Jak to mówią chłopcy: Massive Thank You! Następny rozdział postaram się dodać jutro...nic nie obiecuję, ale się postaram.:) I jeszcze raz proszę o komentarze! Naprawdę prooooszę was! Możecie pisać w komentarzach adresy blogów, chętnie odwiedzę, przeczytam i skomentuję:) Zapraszam na mojego Twitter'a: @Gosia_Loves1D
Do następnego! xxx
środa, 16 maja 2012
środa, 9 maja 2012
Rozdział 2
- O mój Boże! Ty jesteś...Harry Styles! Ja cały czas z tobą rozmawiałam? O matko! Jaka jestem głupia!
- Wcale nie jesteś...najbardziej lubię ten fragment o loczkach...naprawdę myślisz, że są takie fajne? Bo wiesz używam specjalnych (....)
W tym momencie przestałam słuchać. Ja dopiero co zorientowałam się, że rozmawiam z gwiazdą, a ten mi będzie gadał o odżywkach do włosów! A to niby Zayn tak przejmuje się o wyglądem...
- Przepraszam, mówiłeś coś? Zamyśliłam się.
- No tak, opowiadałem o moich włosach i...
- To wiem, ale chyba o coś pytałeś?
- Ah tak, dlaczego jeszcze nie piszczysz na mój widok - uśmiechnął się.
- Bo jestem w szoku...przez ostatnie pół godziny rozmawiałam z ulubionym wokalistą...jak mogłam nie zauważyć?
Kiedy ochłonęłam, wyjęłam płytę i dostałam autograf. Cieszyłam się, nawet bardzo. Niestety to, że go nie zauważyłam nie dawało mi spokoju...tak dobrze poznaje ich po głosach w piosenkach! A tutaj? To na pewno dlatego, że nie dopuszczałam do siebie myśli o spotkaniu kogoś TAKIEGO w samolocie. Bo co by robił w zwykłym samolocie, ze zwykłymi ludźmi? A jednak...i to właśnie ja go spotkałam?! Cud...prawdziwy cud...znajomi tyle razy mówili mi, że w życiu ich nie spotkam i to tylko 'głupie marzenia nie do spełnienia'...czy ja rymuje? Zresztą nieważne. Tak samo nieważne jest to co mówili starzy znajomi. Oni już się nie liczą.
- Mogę zapytać cię jeszcze o coś? - matko człowiek nie może spokojnie pomyśleć, bo mu przerywają...
- No pewnie, Harry.
- Dasz mi swój numer?
- Co proszę? Harry Styles, ten prawdziwy Harry Styles z One Direction prosi mnie o numer? To sen? A może masz tu gdzieś ukrytą kamerę?
- Nie, to nie jest sen.
- A więc jednak kamera? Wiedziałam.
- Nie, kamera też nie. Ani sen, ani kamera. Po prostu napisz mi na tej kartce - podsunął jakiś kawałek papieru, który ciężko było nazwać kartką - swój numer telefonu.
- O...o...oczywiście - oddałam świstek z zapisanym numerem.
Byłam w 7 niebie. Nie dość, że poznałam członka ulubionego zespołu, to jeszcze poprosił mnie o numer! W domu, w każdej wolnej chwili marzyłam o tym. Wyobrażałam sobie jak może wyglądać nasze spotkanie. No, wersji z samolotem się nie spodziewałam. To najcudowniejszy dzień w moim życiu!
- Jak długo zostaniesz w Londynie? - po raz kolejny wyrwał mnie z rozmyślania Hazza. Czy to jego nowe hobby?
- Ymm...jakiś tydzień, może dłużej...sama nie wiem.
- Tylko tydzień? Już tęsknie... - zrobił oczy jak kot ze Shreka i wyglądał naprawdę słodko.
- Przecież ledwo mnie znasz! Jak możesz tęsknić za kimś nieznajomym? - powiedziałam lekko zirytowana.
- Normalnie. Po za tym ty mnie świetnie znasz, a to już coś - uśmiechnął się triumfalnie.
- No jasne, że cię znam. Jak każda fanka.
- No widzisz.
- A tak przy okazji to mam pytanie...
- Śmiało, pytaj.
- Czy te fakty o tobie, no wiesz krążące po necie plotki itd. Czy są w jakimś stopniu prawdziwe?
- Zależy jakie - puścił mi oczko.
- Czyli można dowiedzieć się z tego czegoś prawdziwego? No proszę...- zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Ciekawe co tam wyczytałaś, że tak się śmiejesz?
- A nic, nic... - teraz już nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Nigdy nie zrozumiem dziewczyn... - pokręcił głową.
- Jeszcze jedno...zawsze zastanawiam się...czy Niall naprawdę tak lubi jedzenie?
- On je kocha. To jest chyba miłość od pierwszego wejrzenia...lub zjedzenia jak wolisz.
- Wow. Poważnie? Myślałam, że to takie żarty i w ogóle...
- A czy ja nie wyglądam poważnie? - uniósł jedną brew. Wyglądał naprawdę zabawnie.
- No niezbyt. - uśmiechnęłam się.
Co on sobie wyobraża? Że jest poważny? Dobry żart. Naprawdę się uśmiałam. Teraz zbliża się lądowanie. W końcu zobaczę piękny Londyn! Już nie wytrzymuje z wrażenia! Od dziecka marzyłam o tym żeby zobaczyć to miasto. Teraz kiedy jestem (prawie) dorosła spełniam marzenia. Rodzice bali się o mnie i namawiali do zmiany zdania. Jednak ja się nie poddałam i dalej dążę do celu. Zdecydowałam, że lecę i koniec kropka. Właśnie tak się tu znalazłam. I wcale nie żałuje. Po drodze musiałam wszystko załatwić, ubłagać rodziców i tym podobne, ale po co zagłębiać się w szczegóły? Mniej więcej tak znalazłam się w tym oto samolocie. Bardzo szczęśliwym zresztą. Mam na myśli Styles'a oczywiście. Spojrzałam na niego. Spał. A ja...ja dalej nie wierzę, że siedzi (a raczej śpi) obok mnie taka osoba. Niewiarygodne. Przy okazji wygląda naprawdę fajnie kiedy śpi. Zrobię mu chyba zdjęcie. Będę miała pamiątkę. Wyciągnęłam telefon i szybko uwieczniłam ten cudowny moment. Wspaniałomyślnie uznałam też, że czas go obudzić.
I jak? Ten rozdział jest trochę dłuższy:) Następny będzie prawdopodobnie dopiero za tydzień...dodałabym wcześniej, ale muszę dokończyć lekturę (strasznie długa i nudna...), a po za tym przyjeżdża do mnie rodzina i nie będę miała warunków żeby dodać rozdział. Przykro mi.:( Mam nadzieję, że ten wam się spodoba. Na razie mało się dzieje, bo to początek i wszystko się rozkręci, także bez obaw:) I jeszcze prośba: komentujcie! Proooszę! To dla mnie naprawdę wiele znaczy.!
Aaa i jeszcze coś: jeśli chcecie to followujcie mnie na Twitterze, mój twitter: @Gosia_Loves1D, obiecuję, że będzie follow back:) Do następnego! xxx
- Wcale nie jesteś...najbardziej lubię ten fragment o loczkach...naprawdę myślisz, że są takie fajne? Bo wiesz używam specjalnych (....)
W tym momencie przestałam słuchać. Ja dopiero co zorientowałam się, że rozmawiam z gwiazdą, a ten mi będzie gadał o odżywkach do włosów! A to niby Zayn tak przejmuje się o wyglądem...
- Przepraszam, mówiłeś coś? Zamyśliłam się.
- No tak, opowiadałem o moich włosach i...
- To wiem, ale chyba o coś pytałeś?
- Ah tak, dlaczego jeszcze nie piszczysz na mój widok - uśmiechnął się.
- Bo jestem w szoku...przez ostatnie pół godziny rozmawiałam z ulubionym wokalistą...jak mogłam nie zauważyć?
Kiedy ochłonęłam, wyjęłam płytę i dostałam autograf. Cieszyłam się, nawet bardzo. Niestety to, że go nie zauważyłam nie dawało mi spokoju...tak dobrze poznaje ich po głosach w piosenkach! A tutaj? To na pewno dlatego, że nie dopuszczałam do siebie myśli o spotkaniu kogoś TAKIEGO w samolocie. Bo co by robił w zwykłym samolocie, ze zwykłymi ludźmi? A jednak...i to właśnie ja go spotkałam?! Cud...prawdziwy cud...znajomi tyle razy mówili mi, że w życiu ich nie spotkam i to tylko 'głupie marzenia nie do spełnienia'...czy ja rymuje? Zresztą nieważne. Tak samo nieważne jest to co mówili starzy znajomi. Oni już się nie liczą.
- Mogę zapytać cię jeszcze o coś? - matko człowiek nie może spokojnie pomyśleć, bo mu przerywają...
- No pewnie, Harry.
- Dasz mi swój numer?
- Co proszę? Harry Styles, ten prawdziwy Harry Styles z One Direction prosi mnie o numer? To sen? A może masz tu gdzieś ukrytą kamerę?
- Nie, to nie jest sen.
- A więc jednak kamera? Wiedziałam.
- Nie, kamera też nie. Ani sen, ani kamera. Po prostu napisz mi na tej kartce - podsunął jakiś kawałek papieru, który ciężko było nazwać kartką - swój numer telefonu.
- O...o...oczywiście - oddałam świstek z zapisanym numerem.
Byłam w 7 niebie. Nie dość, że poznałam członka ulubionego zespołu, to jeszcze poprosił mnie o numer! W domu, w każdej wolnej chwili marzyłam o tym. Wyobrażałam sobie jak może wyglądać nasze spotkanie. No, wersji z samolotem się nie spodziewałam. To najcudowniejszy dzień w moim życiu!
- Jak długo zostaniesz w Londynie? - po raz kolejny wyrwał mnie z rozmyślania Hazza. Czy to jego nowe hobby?
- Ymm...jakiś tydzień, może dłużej...sama nie wiem.
- Tylko tydzień? Już tęsknie... - zrobił oczy jak kot ze Shreka i wyglądał naprawdę słodko.
- Przecież ledwo mnie znasz! Jak możesz tęsknić za kimś nieznajomym? - powiedziałam lekko zirytowana.
- Normalnie. Po za tym ty mnie świetnie znasz, a to już coś - uśmiechnął się triumfalnie.
- No jasne, że cię znam. Jak każda fanka.
- No widzisz.
- A tak przy okazji to mam pytanie...
- Śmiało, pytaj.
- Czy te fakty o tobie, no wiesz krążące po necie plotki itd. Czy są w jakimś stopniu prawdziwe?
- Zależy jakie - puścił mi oczko.
- Czyli można dowiedzieć się z tego czegoś prawdziwego? No proszę...- zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Ciekawe co tam wyczytałaś, że tak się śmiejesz?
- A nic, nic... - teraz już nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Nigdy nie zrozumiem dziewczyn... - pokręcił głową.
- Jeszcze jedno...zawsze zastanawiam się...czy Niall naprawdę tak lubi jedzenie?
- On je kocha. To jest chyba miłość od pierwszego wejrzenia...lub zjedzenia jak wolisz.
- Wow. Poważnie? Myślałam, że to takie żarty i w ogóle...
- A czy ja nie wyglądam poważnie? - uniósł jedną brew. Wyglądał naprawdę zabawnie.
- No niezbyt. - uśmiechnęłam się.
Co on sobie wyobraża? Że jest poważny? Dobry żart. Naprawdę się uśmiałam. Teraz zbliża się lądowanie. W końcu zobaczę piękny Londyn! Już nie wytrzymuje z wrażenia! Od dziecka marzyłam o tym żeby zobaczyć to miasto. Teraz kiedy jestem (prawie) dorosła spełniam marzenia. Rodzice bali się o mnie i namawiali do zmiany zdania. Jednak ja się nie poddałam i dalej dążę do celu. Zdecydowałam, że lecę i koniec kropka. Właśnie tak się tu znalazłam. I wcale nie żałuje. Po drodze musiałam wszystko załatwić, ubłagać rodziców i tym podobne, ale po co zagłębiać się w szczegóły? Mniej więcej tak znalazłam się w tym oto samolocie. Bardzo szczęśliwym zresztą. Mam na myśli Styles'a oczywiście. Spojrzałam na niego. Spał. A ja...ja dalej nie wierzę, że siedzi (a raczej śpi) obok mnie taka osoba. Niewiarygodne. Przy okazji wygląda naprawdę fajnie kiedy śpi. Zrobię mu chyba zdjęcie. Będę miała pamiątkę. Wyciągnęłam telefon i szybko uwieczniłam ten cudowny moment. Wspaniałomyślnie uznałam też, że czas go obudzić.
I jak? Ten rozdział jest trochę dłuższy:) Następny będzie prawdopodobnie dopiero za tydzień...dodałabym wcześniej, ale muszę dokończyć lekturę (strasznie długa i nudna...), a po za tym przyjeżdża do mnie rodzina i nie będę miała warunków żeby dodać rozdział. Przykro mi.:( Mam nadzieję, że ten wam się spodoba. Na razie mało się dzieje, bo to początek i wszystko się rozkręci, także bez obaw:) I jeszcze prośba: komentujcie! Proooszę! To dla mnie naprawdę wiele znaczy.!
Aaa i jeszcze coś: jeśli chcecie to followujcie mnie na Twitterze, mój twitter: @Gosia_Loves1D, obiecuję, że będzie follow back:) Do następnego! xxx
wtorek, 8 maja 2012
Rozdział 1
Nie mogę w to uwierzyć! Właśnie siedzę na lotnisku i czekam na samolot do Londynu! Bardzo się cieszę. Postanowiłam posłuchać muzyki, żeby czas szybciej leciał. Kiedy w słuchawkach zabrzmiały piosenki mojego ulubionego zespołu - One Direction, od razu się uśmiechnęłam. Po chwili nadleciał samolot. Zajęłam miejsce i wsłuchując się w mp3, powoli zamykałam oczy. Nagle poczułam, że ktoś usiadł obok mnie. Nie chciało mi się nawet spojrzeć kto to. Jednak kiedy wyjął mi z ucha słuchawkę, bardzo się zdenerwowałam. Co on sobie wyobraża? Przesadził, kimkolwiek jest.
- Co ty chcesz? - warknęłam. Nadal nie byłam świadoma kto jest tym wścibskim sąsiadem. Zdziwiłam się, gdy zapytał po angielsku:
- Co? Nie rozumiem. Jestem z Anglii.
No tak. Przecież właśnie lecę do Londynu i dziwię się, że w samolocie jest Anglik. Czasem mam wrażenie, że raz na jakiś czas mój mózg przestaje myśleć. Postanowiłam, że porozmawiam z nim w jego języku. W końcu praktyka czyni mistrza i warto poćwiczyć.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że nie mówisz po polsku.
- Jesteś z Polski? Jak masz na imię?
- Tak, jestem z Polski. Mam na imię Gosia.
- Czego słuchasz?
- Mojego ulubionego zespołu, One Direction, tylko błagam nie śmiej się z nich! Nie lubię, gdy ktoś ich wyzywa.
- Aaa, czyli to twój ulubiony zespół? Jesteś fanką?
- Taaa - dalej miałam zamknięte oczy i liczyłam na to, że nieznajomy mi odpuści. Przeliczyłam się. Mówił dalej:
- I pewnie masz ich płytę?
- Oczywiście, mam ją nawet przy sobie.
- A kogo lubisz najbardziej?
- Głupie pytanie. Lubię wszystkich. Są świetni.
Naprawdę nie chciało mi się z tym kimś rozmawiać. Byłam okropnie zmęczona i marzyłam o chwili odpoczynku. Nie miałam nawet siły, żeby otworzyć oczy i przyjrzeć się mu.
- Pewnie chciałabyś ich poznać? - ciągnął dalej.
- Jasne, że tak.
- A co byś zrobiła, gdyby tu, obok ciebie, siedział ktoś z tego zespołu?
Matko! Człowieku daj mi spokój! Czemu na niego nie działa telepatia? No dlaczego? Już dawno by przestał tyle gadać...
- Hmm, no nie wiem...na pewno bym nie piszczała z radości jak większość fanek, bo by się wystraszył...pewnie poprosiłabym o autograf i zdjęcie. Chociaż wiesz co? Po chwili namysłu uznałam, że jednak bym piszczała - uśmiechnęłam się - A co jesteś taki ciekawski? Ja nawet nie wiem jak masz na imię!
- No wiesz...ja...mam na imię...Harry.
- O co za zbieg okoliczności! To jak Harry Styles z 1D! On jest cudowny! I ma takie fajne loczki.
- Ja...no widzisz...bo ja...jakby ci to powiedzieć...
Właśnie w tym momencie obróciłam się, spojrzałam na niego i...no właśnie, omal nie zemdlałam...
I co myślicie? Przepraszam, że wyszedł trochę krótki:( Postaram się jak najszybciej dodać następny:) Mam nadzieję, że będziecie komentować:) To bardzo motywuje:) Jak pisałam wcześniej mam już kilka rozdziałów, więc 2 będzie jakoś jutro albo pojutrze:) Do zobaczenia!:]
- Co ty chcesz? - warknęłam. Nadal nie byłam świadoma kto jest tym wścibskim sąsiadem. Zdziwiłam się, gdy zapytał po angielsku:
- Co? Nie rozumiem. Jestem z Anglii.
No tak. Przecież właśnie lecę do Londynu i dziwię się, że w samolocie jest Anglik. Czasem mam wrażenie, że raz na jakiś czas mój mózg przestaje myśleć. Postanowiłam, że porozmawiam z nim w jego języku. W końcu praktyka czyni mistrza i warto poćwiczyć.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że nie mówisz po polsku.
- Jesteś z Polski? Jak masz na imię?
- Tak, jestem z Polski. Mam na imię Gosia.
- Czego słuchasz?
- Mojego ulubionego zespołu, One Direction, tylko błagam nie śmiej się z nich! Nie lubię, gdy ktoś ich wyzywa.
- Aaa, czyli to twój ulubiony zespół? Jesteś fanką?
- Taaa - dalej miałam zamknięte oczy i liczyłam na to, że nieznajomy mi odpuści. Przeliczyłam się. Mówił dalej:
- I pewnie masz ich płytę?
- Oczywiście, mam ją nawet przy sobie.
- A kogo lubisz najbardziej?
- Głupie pytanie. Lubię wszystkich. Są świetni.
Naprawdę nie chciało mi się z tym kimś rozmawiać. Byłam okropnie zmęczona i marzyłam o chwili odpoczynku. Nie miałam nawet siły, żeby otworzyć oczy i przyjrzeć się mu.
- Pewnie chciałabyś ich poznać? - ciągnął dalej.
- Jasne, że tak.
- A co byś zrobiła, gdyby tu, obok ciebie, siedział ktoś z tego zespołu?
Matko! Człowieku daj mi spokój! Czemu na niego nie działa telepatia? No dlaczego? Już dawno by przestał tyle gadać...
- Hmm, no nie wiem...na pewno bym nie piszczała z radości jak większość fanek, bo by się wystraszył...pewnie poprosiłabym o autograf i zdjęcie. Chociaż wiesz co? Po chwili namysłu uznałam, że jednak bym piszczała - uśmiechnęłam się - A co jesteś taki ciekawski? Ja nawet nie wiem jak masz na imię!
- No wiesz...ja...mam na imię...Harry.
- O co za zbieg okoliczności! To jak Harry Styles z 1D! On jest cudowny! I ma takie fajne loczki.
- Ja...no widzisz...bo ja...jakby ci to powiedzieć...
Właśnie w tym momencie obróciłam się, spojrzałam na niego i...no właśnie, omal nie zemdlałam...
I co myślicie? Przepraszam, że wyszedł trochę krótki:( Postaram się jak najszybciej dodać następny:) Mam nadzieję, że będziecie komentować:) To bardzo motywuje:) Jak pisałam wcześniej mam już kilka rozdziałów, więc 2 będzie jakoś jutro albo pojutrze:) Do zobaczenia!:]
Hejka:)
Hej, jestem Gosia:) Jestem fanką One Direction i postanowiłam napisać o nich opowiadanie:D Mam nadzieję, że wam się spodoba;) Napisałam już kilka rozdziałów i postaram się je dodawać regularnie, dzisiaj dodam pierwszy:) Zobaczymy co z tego wyjdzie xD Do zobaczenie (a może raczej do przeczytania)!
Subskrybuj:
Posty (Atom)